Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 4746
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Nieoczekiwane skutki awarii telewizora

Poniedziałek, 3 sierpnia 2009, 18:43
Aktualizacja: Wtorek, 4 sierpnia 2009, 6:32
Autor: Szela
Wałbrzych: Nieoczekiwane skutki awarii telewizora
W sprawie telewizora uzbierała się już gruba teczka pism
Fot. Szela
Marek Kowalski, mieszkaniec Wałbrzycha, pięć miesięcy temu oddał do naprawy telewizor marki Daewoo. Telewizor przepadł, winnych brak, a właściciela sprzętu czeka prawdopodobnie długa i żmudna droga sądowa.

Telewizor został kupiony w połowie ubiegłego roku w sklepie AGD w Centrum OK przy ul. Mazowieckiej. Sprzęt miał 12 miesięcy gwarancji. Kiedy się zepsuł w marcu tego roku, właściciel pierwsze swoje kroki skierował do miejsca zakupu. - Chciałem ustalić warunki naprawy telewizora, wiadomo, że reklamacje składa się tam, gdzie się towar kupiło. Sprzedawca powiedział mi wówczas, że Daewoo ma swój serwis RTV w Wałbrzychu, że przy większym sprzęcie przyjeżdżają do domu i albo naprawiają na miejscu, albo zabierają do warsztatu. Podał mi nr telefonu, pod który na drugi dzień zadzwoniłem. Rzeczywiście, fachowiec przyjechał do domu, po czym okazało się, że odbiornik trzeba zabrać do warsztatu. Otrzymałem pokwitowanie, z którego wynikało, że naprawą zajmie się firma ZUH NAREL, mieszcząca się w Wałbrzychu, przy ul. Batorego 86. Podane były również dwa numery telefonu. Nazwa zakładu była też umieszczona na stronie internetowej Daewoo Electronics Polska, jako serwisu firmy na Wałbrzych. Niestety, kiedy nadszedł termin odbioru mojego telewizora, zastałem zamknięty zakład, a telefonów nikt nie odbierał – opowiada zdenerwowany Marek Kowalski.

Wtedy nabywca skontaktował się z producentem sprzętu. Tam początkowo obiecywano, że sprawa zostanie załatwiona, potem Marek Kowalski dowiedział się, że Daewoo zerwało umowę z ZH NAREL, a na żądanie rozmowy z dyrektorem biura Daewoo w Polsce, dowiedział się, że może z nim rozmawiać pod warunkiem, że zna koreański...

Przyszła kolej na Federację Konsumentów. Federacja skontaktowała się ze sklepem, gdzie został kupiony wadliwy towar, ale – ponieważ klient nie miał żadnego poświadczenia na piśmie, że przy zgłoszeniu usterki został odesłany do serwisu – sklep odrzucił wszelkie roszczenia i wskazał drogę sądową. Klientowi poradzono też, aby zgłosił w komisariacie policji tzw. zabór mienia.

- Zrobiłem to, ale nie przyjęli mojego zgłoszenia, bo na drzwiach zakładu wisi kartka, że właściciel jest na zwolnieniu lekarskim. A policja przyjmuje, że może rzeczywiście jest – mówi rozgoryczony Kowalski. Kolejna instancja – Inspekcja Handlowa – sprawdziła, że firma ZHU NAREL w ogóle nie jest zarejestrowana na terenie Wałbrzycha. - Też uważam, że osoba, która oddała telewizor do naprawy i nie otrzymała go z powrotem, powinna wnieść sprawę w sądzie z powództwa cywilnego przeciwko właścicielowi serwisu o zwrot sprzętu. W tej chwili nikt się nie poczuwa do
odpowiedzialności za to, co się stało, choć o tę firmę pytało już kilkanaście osób – wyjaśnia Wiesław Smużny z Inspekcji Handlowej.

Teraz – 3 sierpnia – na drzwiach zakładu wisi kartka z napisem “Zakład nieczynny do 31 lipca 2009. Wydawanie sprzętu po wcześniejszym kontakcie telefonicznym”. Tylko że kontaktu brak – telefonów nikt nie odbiera. Marek Kowalski wysłał do Daewoo Electronics Polska wezwanie przedsądowe do zwrotu pieniędzy (wartość sprzętu, to ok. 2 tys. zł) albo wydanie nowego telewizora. Jaka będzie odpowiedź firmy, której dyrektor, niestety nie mówi po polsku – na razie nie wiadomo.

Czytaj również

Komentarze (2)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group