Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 4621
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Belweder na Wzgórzu Gedymina

Wtorek, 21 lutego 2012, 16:57
Aktualizacja: 17:00
Autor: Beata Kołowrocka
Wałbrzych: Belweder na Wzgórzu Gedymina
Fot. Beata Kołowrocka
W miejscu, w którym kiedyś tętniło życie, dziś nie stoi już nic. Tylko gruzy dają nam do zrozumienia, że dawniej miejsce to musiało mieć zupełnie inny charakter. Zachowały się piękne aleje prowadzące ze Szczawna Zdroju na szczyt Góry Parkowej 528 m.n.p.m (ogólnie nazywanej Wzgórzem Gedymina) i właśnie te aleje zdradzają, że w nie tak dawnej przeszłości spacerować tu musiało wielu ludzi....Dziś spacerują tu tylko mieszkańcy pobliskich osiedli ze swoimi psami.

Żeby móc napisać coś o Belwederze i jego historii, nie sposób nie wspomnieć o dr Auguście Zemplinie – lekarzu uzdrowiska Szczawno Zdrój, a także właścicielu m.in. obiektu na Wzgórzu Gedymina.

Dr August Zemplin swoją praktykę lekarską rozpoczął w Szczawnie Zdroju w 1815 roku. Zatrudnił go sam Hans Heinrich VI Hochberg. Jego działalność w dolnośląskim uzdrowisku była wzorowa. Młody lekarz był bardzo przedsiębiorczy. Starał się zyskiwać dochody na rzecz zarządu uzdrowiska, nie zapominając także o swoim dobrobycie. Był on właścicielem kilku pensjonatów. Dzięki niemu została wybudowana wieża Anna, a także tytułowy Belweder. Jako lekarz August Zemplin cieszył się uznaniem wśród szczawieńskich kuracjuszy i chyba nie na darmo zapisał się on w historii miasta jako legenda i jedyny twórca uzdrowiska.

Zyskując atrakcyjne obszary miasta, w roku 1823, na Wzgórzu Gedymina, na polecenie lekarza, wybudowano drewniane zabudowania w postaci pawilonu. Budowę zakończono trzeciego sierpnia, w rocznicę urodzin króla Fryderyka Wilhelma III i na jego cześć miejsce to nazwano Wilhelmshöhe. Chętnych do odwiedzenia tego zakątka Parku Zdrojowego było wielu i od tego czasu miejsce to ulegało licznym przemianom. W roku 1838 dobudowano budynek zaopatrzony w układ optyczny, pozwalający obserwować okolicę wewnątrz budynku tzw. camera obscura, a w roku 1841 powstał ostatecznie murowany budynek Belwederu z podcieniami, wieżą widokową i tarasem. Cały obiekt wzorowany był na średniowiecznej wieży bramnej Tangermünde miasta Stendal. Był to obiekt wielofunkcyjny. Znajdowało się tam muzeum, restauracja z dobrą kuchnią, a za uiszczeniem niewielkiej opłaty można było podziwiać piękne widoki z wieży widokowej, gdzie zamontowane były lunety, przez które można było obserwować okolice. Tuż obok znajdowała się skocznia narciarska i strzelnica, gdzie odbywały się zawody strzeleckie. Było to miejsce chętnie odwiedzane przez kuracjuszy i turystów. Dla tych, którym spacer na szczyt sprawiał problem, drogę do Belwederu mogli pokonać na osiołku.

Aby oddać Czytelnikom czar tamtych czasów, warto przytoczyć w tym miejscu wspomnienia Józefa Korzeniowskiego – polskiego dramatopisarza i powieściopisarza, tworzącego w epoce romantyzmu, który ziemię wałbrzyską miał okazję poznać w roku 1855: ,,Na początku piątego tygodnia, korzystając z prześlicznego dnia i zakrytego przezroczystymi chmurami słońca, wybrałem się przed obiadem na dalszą przechadzkę. Na połowie drogi między Salzbrunn i Aldwasser, gdzie są kąpiele, wznosi się góra, na której szczycie stoi oberża mająca kilka ładnych pokoi, przyjmująca gości i na otwartym powietrzu, i opatrzona we wszystkie przysmaki, jakie u wód są dozwolone, tj. w mleko, kawę, czereśnie i poziomki, a nade wszystko w pstrągi, które z wybornym, choć słonym, masłem, dają doskonałe śniadanie. Miejsce to nazywa się Wilhelmshohe. Leży rzeczywiście wysoko i ma naokoło bardzo piękne widoki. Żeby odwiedzający je goście wyraźniej i bez żadnej przeszkody nacieszyć się mogli pięknościami natury, cisnącymi się tam zewsząd do ich oka, wybudowano nad domem oberży wieżę, znacznie nad poziom wyniesioną, mającą tylko na szczycie galerię z muru, chroniącą od upadku, a po czterech rogach na kilka schodków podniesione okrągłe altanki, gdzie się można wygodnie oprzeć i zatopić wzrok daleko, aż do miasta Striegau, którego wysoką katedrę, spoczywającą pod osłoną gór bazaltowych, dobrze widać, a na prawo, poza czarnym Hochwaldem, panującym nad całą tą okolicą i służącym za barometr pogody, gdy wysokiego szczytu swego nie odziewa czepcem chmur, aż do dalekiej góry Scheekoppe, najwyższej między górami Olbrzymimi i zamykającej horyzont. Kto po raz pierwszy z miejsca tego rzuci okiem wokoło, uczuje się aż nadto wynagrodzony za trud nużącej cokolwiek przechadzki. I pozazdrościć ludowi, który tam osiadł, który tak czynnie, tak pracowicie, z takim przemysłem i wytrwaniem, korzystając ze skarbów złożonych tam na ziemi i jej łonie, każdy załomek gruntu, każdą dolinkę, którą zamieszkuje, stara się użyźnić, ulepszyć i ozdobić...”(pisownia oryginalna).

Jak wynika z powyższego opisu, miejsce to musiało być naprawdę magiczne. Jednak obiekt ten, mimo wielu walorów turystycznych, nie przetrwał do naszych czasów. W wałbrzyskiej Delegaturze Archiwum Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków znajduje się orzeczenie techniczne dotyczące wieży na Wzgórzu Gedymina. Ocenę stanu technicznego dokonał inż. Czesław Kołodziejski w 1978 roku. Budynek był już w fatalnym stanie technicznym.

W orzeczeniu czytamy m.in.,, (...)mury wykazują liczne uszkodzenia w postaci zwietrzeń i spękań(...).Większość spękań murów wykazano na elewacjach wieży. (...)Większość ścian wieży wykonana jest z kamienia(...).Reasumując całość stwierdzić należy, że stan murów należy uznać za niedostateczny i zagrażający bezpieczeństwu ludzi(...)”.W dalszej części dokumentu czytamy: ,,(...)z istniejącej wieży pozostały jeszcze jedynie dwa elementy konstrukcyjne (...) stan tych elementów jest niedostateczny, a nawet można powiedzieć, że awaryjny. Ponadto należy podkreślić, że w wieży nie istnieją żadne elementy wykończenia. W sumie należy uznać, że obiekt jest wyeksploatowany w granicach 90 do 95 procent, a odbudowa wieży kosztowałaby więcej aniżeli postawienie całkowicie nowego obiektu.(...)W chwili obecnej stan techniczny budynku zagraża bezpieczeństwu ludzi, zachodzi więc konieczność natychmiastowego zabezpieczenia obiektu przed dostępem dla osób postronnych. W przyszłości należy obiekt przewidzieć do rozbiórki.”.
Ostatecznie rozbiórki nie dokonano, a wieża runęła sama kilkanaście lat temu. I tak kolejne atrakcyjne miejsce przestało istnieć, a przecież starsi mieszkańcy Wałbrzycha i Szczawna Zdroju pamiętają, jak w latach 50. XX wieku mile spędzali czas na organizowanych w Belwederze dancingach.

Czytaj również

Komentarze (12)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group