Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 4165
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Lendzie nie wierzę

Wtorek, 3 listopada 2009, 8:25
Aktualizacja: Środa, 4 listopada 2009, 8:19
Autor: az
Wałbrzych: Lendzie nie wierzę
Fot. DW
Oświadczenie Andrzeja Zibrowa.

- Wczoraj w NWW ukazał się wywiad z Panem Dariuszem Lendą, który wzbudził we mnie spore zaskoczenie ze względu na ton i słownictwo, którego Pan Lenda używa. Nie szczędzi on ocen kolegom i razy rozdaje na lewo i na... lewo. Co ciekawe, praktycznie nie wspomina o tych, co do których od wielu lat stoi w rzekomo „twardej opozycji”. Do reakcji na słowa Pana Lendy zmusiły mnie także jego nieprawdziwe słowa dotykające mnie osobiście – mówi Andrzej Zibrow.

Poniżej przedstawimy oświadczenie Andrzeja Zibrowa:
,,Kwestia mojej bezpartyjności nie jest przedmiotem wiary Pana Lendy, lecz faktów. W odróżnieniu od niego nie należę od wielu lat do żadnej partii politycznej, a z moich doświadczeń współpracy z partiami doszedłem do jednoznacznych wniosków, że szczególnie w Wałbrzychu partie działają zbyt często w interesie bardzo wąskich grup. Wałbrzych potrzebuje dziś bezpartyjnego prezydenta opierającego się na szerokim porozumieniu społecznym. Oczywiście może on być popierany przez partie, ale nie powinien być od nich zależny. Pozytywne przykłady takiego właśnie modelu znajdujemy w wielu najlepiej rozwijających się polskich miastach.

Pan Lenda nie posiada żadnego doświadczenia w zarządzaniu, a Wałbrzycha moim zdaniem nie stać na kolejne eksperymenty. W naszym grodzie czasu i szans zmarnowano już zbyt wiele. Aby był dobrym kandydatem na prezydenta, musi uzyskać znacznie więcej doświadczenia, a przede wszystkim realnych osiągnięć. Tylko ten co niewiele robi nie ma czasem powodów do frustracji.

To Pan Lenda wbrew swoim deklaracjom stawia siebie i swoje ugrupowanie poza nawiasem szerszego porozumienia, swoimi wypowiedziami i działaniami, a raczej brakiem działań. Mimo licznych zaproszeń konsekwentnie odmawiał udziału lub lekceważył wiele inicjatyw społecznych (ostatnio w projekcie „wałbrzyscy olimpijczycy”).

W tym kontekście zdziwienie budzi oskarżanie innych o „przeszkadzanie”, polegające widocznie wyłącznie na tym, że ktoś nie zamierza poprzeć jego kandydatury. O błędach Panu Lendzie mówiłem parę miesięcy temu w cztery oczy, a insynuacje na temat nieczystych zagrywek zdecydowanie odrzucam. Jeśli Pan Lenda ma do kogoś pretensje to niech nie stosuje bardzo brzydkich uogólnień i techniki rzucania cienia na jakąś grupę po to, żeby wszystkim się dostało. Poparcie, i to z odgórnego namaszczenia, nie jest moim zdaniem żadnym mandatem do władzy nad miastem. Stworzono jedynie kolejną wąską grupę, która głosuje za przywódcą niezdolnym do efektywnego działania. Poparcie szanowanego przeze mnie Pana posła Henryka Gołębiewskiego, to także za mało.

Pan Lenda powinien, mieć powody do frustracji, gdyż w trakcie jego przewodniczenia strukturom SLD zdołał zredukować największe wałbrzyskie ugrupowanie polityczne blisko dziesięciokrotnie. Trudno nazwać to budowaniem poparcia. Nie wykazał też się charyzmą jako opozycyjny radny. Pamiętam, gdy obejmował przewodnictwo w wałbrzyskim SLD była mowa o młodej krwi oraz dynamicznej miejskiej opozycji. Z tych deklaracji niewiele wynikło. Rozmyło się w takim właśnie… „ciamciaramcia”.

Dlatego nie wierzę Panu Lendzie, że realnie sięga po pełnię władzy w mieście. Jeszcze mniej wierzę w to, że może ją zdobyć. Działania wskazują raczej na to, że jedyne, co chce uzyskać to stołek miejskiej przystawki. Koniec polemik. Muszę stwierdzić jasno: nie wierzę, że Pan Lenda jest „śródziemnomorskim macho”.

Czytaj również

Komentarze (18)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group