Nadszedł czas aby opisać historię historii sali historii wałbrzyskiej Solidarności.
W roku 2012, poszedłem do biura wałbrzyskiej Solidarności aby porozmawiać z Radkiem Mechlińskim. Powiedziałem, że chcę zbudować archiwum i salę historii wałbrzyskiej Solidarności. W odpowiedzi usłyszałem; Będę ci pomagał.
Zacząłem od tworzenia listy kolegów i koleżanek. Gdy było już na niej około 100 osób, zwołaliśmy zebranie. Przyszła mniej więcej połowa zaproszonych. Powiedziałem co chcę zrobić i poprosiłem o pomoc w zbieraniu dokumentów, czasopism, ulotek, zdjęć oraz innych związanych z Solidarnością rzeczy. Następnie, jeździłem po Wałbrzychu i okolicznych miastach oraz spędzałem dużo czasu w biurze Solidarności. Tworząc indeks zebranych rzeczy. Pomagało mi w tym wiele osób ale nazwisk nie będę wymieniał gdyż boję, że kogoś pominę. Równocześnie, trwały starania o salę na zorganizowanie ekspozycji. Łatwo to nie było ale udało się nam dostać salę w Starej Kopalni czyli w byłej KWK Thorez. Tam bowiem, w dniu 27 sierpnia 1980, powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Oficjalne otwarcie tej sali nastąpiło 4 września 2016 roku.
Ze strony SK, w przygotowaniu ekspozycji pomagała nam pani Wioletta Wrona-Gaj. Miała trochę dobrej woli i nasza współpraca toczyła się prawie dobrze. Były tylko jeden poważny problem. Tłumaczyłem jej, że „historię zaklętą w przedmiotach trzeba opowiedzieć słowami”. Jest już bowiem wiek XXI i integralną częścią każdej ekspozycji muzealne powinna być internetowa strona, zdigitalizowanie archiwum oraz film opowiadający i obrazujący to co trudno pokazać przy pomocy przedmiotów.
Jeżeli chodzi o film, to zwróciłem się w tej sprawie do koleżanki; śp. Marii Dłużewskiej. Majka była znaną dokumentalistką i pracowała w TVP Historia. Umówiliśmy się, że przygotujemy scenariusz i film będzie wyświetlony przez TVP Historia. Będzie również wyświetlany w tej naszej sali i wałbrzyska Solidarność otrzyma prawo do przekazania kopi (jako materiał pomocniczy do nauki historii) do szkół średnich na terenie byłego województwa wałbrzyskiego. Zaproponowaliśmy więc wspólne napisanie wniosku o dotację do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zostało to (częściowo) przyjęte. Stara Kopalnia nie dopuściła jednak Solidarności do przygotowania wniosku i decydowania o tym na co te pieniądze zostaną wydane.
W sprawie internetowej strony i digitalizacji archiwum zapadła po prostu cisza, a film został nakręcony przez (niby) dokumentalistkę z Wrocławia. Kilka osób opowiada do kamery coś bez ładu i składu. Włączając w to mnie. Starałem się bowiem jakoś „ratować sytuacje” ale materiał został tak pocięty, że nawet jeżeli ma się dużo dobrej woli to trudno jest nazwać to profesjonalnie nakręconym reportażem historycznym. Wniosek jaki z tego wyciągnąłem; Współczesna inteligencja budżetowa dostaje małpiego rozumu gdy tylko poczuje pieniądze do „nakręcenia”.
Nie robiłem jednak z tego powodu awantury gdyż najważniejsze było to aby tą salę dokończyć i oficjalnie otworzyć.
Przez następne lata, pracowałem dalej nad uzupełnianiem archiwum ale z dużo mniejszą intensywnością. Moja nadzieja na to, że przyjdą lepsze czasy i uda się tą salę uzupełnić nie była bowiem duża. Obudziła mnie informacja, że powstanie Tygiel czyli muzeum Wałbrzyszan - czyli jak mi się w mojej bezgranicznej naiwności wydawało muzeum poświęcone mieszkańcom polskiego Wałbrzycha. Oczywiście nie przychodziło mi do głowy, że niemiecka część historii Wałbrzycha zostanie z Tygla całkowicie wykluczona. To znaczy, będzie tam można zobaczyć hitlerowską flagę i zdjęcia „Wałbrzyszan” wiwatujących na cześć jadącego Aleją Wyzwolenia Hitlera. Była by to przecież dobra okazja aby przypominać turystom (szczególnie zagranicznym, szczególnie Niemcom) czemu Niemcy zostali w roku 1945 wygonieni z Waldenburga do „fatherlandu”. Napisałem więc do pana Marka Arcimowicza. Poinformowałem go o tym, że jestem dysponentem archiwum wałbrzyskiej Solidarności i chcę się z nim spotkać. Odpowiedział, że może porozmawiać ze mną przez telefon. Potraktowałem to jako; „Spływaj chłopie na drzewo.”, i na portalu Wałbrzyszek opublikowałem (9 września 2024) tekst zatytułowany „Muzeum Wałbrzyszan?”.
Pisząc ten tekst kręciły mi się po głowie różne stare sprawy. Szczególnie silny odruch wymiotny wywoływała we mnie obecność w Radzie Programowej Tygla pani dr Sylwii Bielawskiej. W roku 2013, opublikowała ona bowiem, w „Nowa Kronika Wałbrzyska Tom 1”, tekst „Wałbrzyscy wydawcy w latach 1945-1989”. Informacje dotyczące publikacji wałbrzyskiej Solidarności są w tym tekście tak dalekie od prawdy, że należy zadać sobie naukowe pytanie; Głupia czy o drogę pyta?
W wyniku tego mojego tekstu, trochę się chyba w Tyglu zagotowało i na dzień 13 września 2024 zwołano otwarte spotkanie z udziałem pana prezydenta Romana Szełemeja. Nie poszedłem na nie gdyż takie spotkania to nie jest miejsce na poważną rozmowę. Poszedł tam jednak radny Tomasz Maciejowski. Poszedł i w oparciu o to co usłyszał opublikował na Wałbrzyszku (18 wrześnie 2024) tekst; „Tygiel w New Silesia czy pod okiem New Silesia?”. Po tym tekście, temperatura w Tyglu podskoczyła chyba jeszcze wyżej i zapadła cisza przed burzą. Któregoś pięknego dnia otrzymałem bowiem maila od pani Wioletty Wrona-Gaj. Zaprosiła mnie na kawę i rozmowę. Odpisałem, że o sprawach związanych z Tyglem rozmawiać chcę tylko z osobą „decyzyjną”. Po kilku dniach otrzymałem maila od pana Marka Arcimowicz. Poinformował mnie, że; „Nad stroną merytoryczną czuwa przede wszystkim pani Wioletta Wrona-Gaj”. Umówiłem się więc z panią Wiolettą. Rozmawialiśmy dość długo i przez pewien czas w rozmowie tej uczestniczył również pan Marek Arcimowicz. Dla mnie najważniejsza i najciekawsza była informacja o tym, że w głównej sali Tygla planowana jest tylko mała ekspozycja dotycząca Solidarności i sala historii wałbrzyskiej Solidarności pozostanie w nienaruszonym kształcie. Pomyślałem, że jest to dobra wiadomość gdyż dzięki temu istniejąca ekspozycja nie zostanie zmieniona. I jak zwykle (jestem niepoprawnym optymistą) obudziła się we mnie nadzieja, że ta „mała ekspozycja” poinformuje zwiedzających o istnieniu tej sali i zaprosi aby do niej poszli. Rozmawialiśmy również na temat dalszych losów archiwum. Najwyższy już bowiem czas aby archiwum to przekazać instytucji która zagwarantuję konserwację oraz digitalizację dokumentów i umożliwić historykom i dziennikarzom dostęp do tego zbioru. Kontynuacją tej rozmowy była wymiana kilku maili w których sprecyzowałem warunki jakie muszą zostać spełnione abym mógł przekazać Tyglowi archiwum. Upraszczając; Rozpoczniemy pracę nad internetową stroną. Zadeklarowałem, przygotowanie treści które ta strona będzie zawierać. Na początku powinno być powitanie którym będzie tekst opisujący historii wyciętego z blachy słowa/symbolu Solidarność który wisi teraz nad wejściem do tej sali.
Napisałem nawet i wysłałem jej odpowiedni moim zdaniem tekst:
*****
Stara legenda głosi, że gdy na dworze niemieckiego cesarza pokazano polskiemu posłowi skarbiec to zdjął z palca pierścień i rzucił go do pełnej złota skrzyni. Mówiąc: Idź złoto do złota. My Polacy kochamy żelazo.
Był rok 1980. Dziś mało kto pamięta dzień w którym nad wejściem do siedziby wałbrzyskiej Solidarności zamontowano żelazo. Wycięte z blachy słowo-symbol: Solidarność.
Przeszło pod nim tysiące ludzi.
W nocy z 13 na 14 grudnia 1981 przeszli pod nim funkcjonariusze komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Przyszli aby Solidarność unieważnić i znów zagonić ludzi do kołchozu. Rozkazali zdjąć to żelazo i wyrzucić na złom.
Stało się inaczej. To nasze żelazne słowo-symbol zostało ukryte i czekało na chwilę w której wróci na należne sobie miejsce.
Ta chwila nadeszła w roku 1989. Tysiące ludzi mogło znów pod nim przejąć i iść dalej wybraną przez siebie drogą.
W roku 2016, postanowiliśmy oddać ją naszym dzieciom i wnukom. Możecie teraz pod nim przejść. Zobaczyć zaklętą w przedmiotach historię i przeczytać to co chcemy wam opowiedzieć. Dzięki temu, będziecie mogli lepiej zrozumieć co znaczą słowa; Sztafeta pokoleń.
*****
Poniżej powinny być linki do:
> Czas przed Solidarnością.
> Czas Solidarności.
> Czas konspiracji.
> Czas Przełomu.
> Archiwum wałbrzyskiej Solidarności.
Pierwsze cztery linki otwierały by podstrony z tekstami opisującymi eksponaty i to co się w danym okresie działo.
Aby było wesoło zaproponowałem nawet aby postarali się o jakieś alternatywne teksty które też można by na tych stronach opublikować. (Szansę na to aby jakiś PZPR-owiec lub SB-ek zgodził się coś takiego napisać nie są chyba zbyt duże. Oni należeli raczej do ludzi typu „ni cytaty, ni pisaty” ale może któryś by się odważył.)
A link do archiwum otwierał by podstronę na której był by opisowy indeks oraz fotokopie ważnych dokumentów, zdjęć, ulotek i czasopism. Mogła by się tam też znaleźć lista działaczy wałbrzyskiej Solidarności którzy zostali odznaczeni Orderem Odrodzenia Polski lub/oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.
Aby to wszystko zrealizować trzeba wykonać bardzo dużo pracy. Zadeklarowałem oczywiście, że nie oczekuję za to żadnego wynagrodzenia. Praca techniczna czyli zbudowanie strony wymagało by jednak udziału upoważnionego do modyfikowania portalu Starej Kopalni informatyka. Potrzebne były by również zdjęć eksponatów i wykonanie fotokopii części zasobów archiwalnych. Koszt to pewnie kilkanaście tysięcy złotych. Nawet jeżeli ktoś (na wszelki wypadek) powie, że koszt będzie dwa lub trzy razy większy, to i tak jest to bardzo mała suma w stosunku do kilkunastu MILIONÓW przeznaczonych na przygotowanie tego muzeum.
Zaoferowałem również pomoc w przygotowaniu dotyczącej Solidarności „zajawki” - w głównej sali Tygla.
Po zrobieniu tego wszystkiego mógł bym z czystym sumieniem przekazać Tyglowi archiwum wałbrzyskiej Solidarności. Z czystym sumieniem czyli bez obawy, że zostanie ono wywalone na śmietnik lub schowane w jakiejś (wilgotnej) piwnicy.
Pani Wioletta poinformowała mnie, że odpowiedź otrzymam w połowie września. Odpisałem, że może to nawet być koniec września. Termin minął.
W tej sytuacji, nadszedł czas abym przystąpił do realizacji planu B.
Rozmawiałem już wstępnie z czterema poważnymi instytucjami. Każda z nich chętnie przyjmie to archiwum, dokona konserwacji oraz digitalizacji i umieści na swojej internetowej stronie informację o tym, że taki zbiór posiada i jest on dostępny.
Tym samym, to do czego się przed kolegami i koleżankami zobowiązałem zostanie wykonane. Trochę inaczej niż myślałem. Uważałem bowiem, że Wałbrzych powinien dbać o swoją - POLSKĄ - historię.
Czas jednak pogodzić się z tym, że nasza współczesna inteligencja budżetowa ma uzasadnione kompleksy i woli lansowanie „świętej Daisy”.
Archiwum wałbrzyskiej Solidarności pojedzie więc niedługo do innego miasta, a ja (po drodze) zaśpiewam sobie żurawiejkę 10 Pułku Ułanów:
Kto tradycji nie szanuje
niech nas w dupę pocałuje.
Lance do boju, szable w dłoń
Bolszewika goń, goń, goń!
Jerzy Jacek Pilchowski