Sirât to bez dwóch zdań jeden z najbardziej wyrazistych i energetycznych filmów tegorocznego Cannes – nagrodzony przez Jury, porównywany do Mad Maxa, Ceny strachu i Zabriskie Point. Oliver Laxe zabiera nas w pustynną podróż przez Maroko, gdzie ojciec (świetny Sergi López) szuka zaginionej córki, przemierzając nielegalne rave’y i spotykając grupę barwnych outsiderów.
Film błyskawicznie zmienia ton: z osobistej wyprawy w emocjonalny survival, w którym granica między wolnością a zagrożeniem staje się coraz bardziej rozmyta. Hipnotyzujące zdjęcia, industrialna ścieżka dźwiękowa Kangdinga Raya i rosnące napięcie sprawiają, że trudno oderwać wzrok od ekranu.
Laxe nie tylko tworzy film-przygodę – serwuje nam również refleksję o współczesnym eskapizmie. Bo choć bohaterowie uciekają, polityka i rzeczywistość prędzej czy później ich dopadną. Dosłownie i metaforycznie.