Piątek, 19 kwietnia
Imieniny: Konrada, Leona
Czytających: 5347
Zalogowanych: 4
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: „ K...... nędza ludzka, nie trafiłem!” (znów)

Poniedziałek, 7 czerwca 2010, 19:56
Aktualizacja: 19:57
Autor: Dominika Krawczyk
Wałbrzych: „ K...... nędza ludzka, nie trafiłem!” (znów)
Bohaterowie spektaklu w pełnej okazałości
Fot. Dominika Krawczyk
Wujaszek Wania to jeden z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów rosyjskiego dramatopisarza, Antoniego Czechowa. Paweł Demirski, autor sztuki „Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty” w przewrotny sposób postanowił zażartować sobie z tej historii, pokazując przedstawienie od zupełnie innej strony.

Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu już od kilku lat robi wszystko, by zaszokować i zaskoczyć widza. Nie inaczej jest tym razem, kiedy to publiczność zasiada z aktorami do stołu i czynnie jest wciągana w akcję przedstawienia.

Jej bohaterów spotykamy w domu – majątku Soni Sieriebriakow, w którym właśnie trwają gorączkowe przygotowania do przyjazdu jej ojca, profesora. Aktorzy w pośpiechu obierają kartofle (do czego zachęcają także widzów), marchewki i ogórki na sałatkę. Poznajemy Astrowa, lekarza i przyjaciela rodziny, o trochę rozbuchanym ego, wiecznie przepraszającego Tielegina, troskliwą Nianię, lekko zwariowanego wujaszka Iwana Wojnickiego i starającą się nad nimi zapanować Sonię. Każdy z nich, mimo iż skrywa własny dramat, pokornie odgrywa swoją rolę. Taką jaką dla niego przewidziano.

Widać tu pewną rezygnację i pogodzenie się z losem. Każdy z nich przecież wie, jaka jest naprawdę historia, ale życie musi toczyć się dalej, więc łatwiej jest po prostu grać niż stawić mu czoło. Sztuka ze względu na mnogość elementów scenografii, pozornie do siebie nie pasujących (XIX wieczne suknie, meble kojarzące się z okresem PRL-u i telefony komórkowe w kieszonkach koszul) jest wręcz niemożliwa do umiejscowienia jej w czasie, przez co nabiera ponadczasowego charakteru. W miarę rozwoju akcji, dowiadujemy się różnych szczątkowych szczegółów z życia bohaterów luźno nawiązujących do Czechowskiego pierwowzoru. Luźno, bo tutaj nie chodzi o odgrywanie już wielokrotnie pokazywanego „Wujaszka Wani”. Tak naprawdę aktorzy poprzez specyficzny dialog z publicznością podkreślają, że teatr to tylko teatr, a życie wygląda zupełnie inaczej.

Można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że sztuka jest specyficzną metaforą pogórniczego Wałbrzycha i jego mieszkańców. Zwłaszcza spocony Wojnicki, wiecznie narzekając na system pozbawiający go możliwości samorozwoju, przywodzi na myśl panów snujących się bez celu po ulicach. Mistrzowska kreacja tej postaci, połączona z niecenzuralnym językiem, jakim posługują się między sobą aktorzy, miejscami wręcz rażącym brutalnością, oddaje cały bezmiar beznadziei w jakiej żyje. Nienawiść do wiecznie nieobecnego Profesora, któremu się udało, jest jedynym sensem jego życia. Zamierzona bezpośredniość kontaktu z aktorami (część publiczności siedzi z nimi przy stole) i szokujący wręcz naturalizm (sikanie w ubikacji w trakcie przedstawienia, plucie na stół, przekleństwa i zapijanie wódką smutków) pogłębia tylko odbiór przedstawienia. Widz kończy je zmieszany i bez jednoznacznej odpowiedzi w głowie. Pomijając warstwę humorystyczną, jest to dramat słabego człowieka. Jednostki niezdolnej do dostosowania się do obecnej rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Jest czarnym, brudnym kawałkiem zwykłego węgła, i choćby nie wiadomo jak się starał nigdy nie będzie diamentem, mimo iż fizycznie jest do niego tak podobny.

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group