Piątek, 4 października
Imieniny: Rozalii, Franciszka
Czytających: 4282
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

REGION, Świdnica: VESPA – sączyciel jadu w polską estradę

Wtorek, 6 października 2009, 7:31
Aktualizacja: 7:34
Autor: MaTa
REGION, Świdnica: VESPA – sączyciel jadu w polską estradę
Fot. vespa
10 października w Świdnicy zagra zespół Vespa. Jak sami mówią o sobie: Vespa to dancingowy blichtr tanich garniturów. Na kilka dni przed koncertem w Świdnicy z Piotrem Markowskim (bas, wokal) i Grzegorzem Kupichą (gitara, wokal) rozmawiała Magdalena Trzeciak.

W przypadku Vespy trudno jest wyznaczać jakieś konkretne ramy gatunkowe, ale skąd pomysł jeśli chodzi o nazwę „Vespa”?

PM: Vespa to oczywiście kultowe włoskie skutery, które stały się ulubionym środkiem lokomocji modsów - angielskiej subkultury z lat 60. Później ten atrybut stał się częścią wizerunku pierwszych skinheadów, którzy przeszczepiali jamajskie ska i reggae na teren wysp brytyjskich. Czyli nazwa bez wątpienia jest subkulturowym odwołaniem. Ale producent skuterów jest skąpy i nie chciał nam zapłacić petryliarda dolarów za reklamę, więc od dłuższego już czasu używamy włoskiego słowa w jego dosłownym tłumaczeniu - osa. A zespół Osa jest niestrudzonym sączycielem jadu w polską estradę, gdyż żądło ma wielkie i groźne i nie waha się go użyć.

GK: Oczywiście, jeśli wielce szanowny pan prezes Euro Moto Trade Sp. z o.o. (główny importer Vespy na Polskę) czyta te słowa, to my wciąż jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Nasza sprzedajność jest do jego dyspozycji! Pozostaje kwestia ceny i zrobienia nam tych wielkich 10 metrowych nadmuchiwanych pinup-ek, o których rozmawialiśmy.

Jak gracie i dla kogo gracie, a przede wszystkim co gracie?
PM: Gramy najlepiej na świecie, rzecz jasna. A gramy dla wszystkich, którzy chcą nas słuchać. I dla tych, co już nie chcą i błagają, by przestać też gramy.
GK: Gramy przede wszystkim dla naszych fantów przenajukochańszych, żeby im życie umilać, humor poprawiać i podkład do tańca i innych rytmicznych czynności dostarczać. Korzystając z okazji pozdrawiamy ich staropomorskim okrzykiem: Kochamy Was!!! Ska, bo chyba należałoby tu zaznaczyć, że tak się nazywa gatunek muzyki, który uprawiamy, to muzyka i do tańca i do różańca. Można się przy niej pośmiać i popłakać też. No generalnie w tej muzyce zapoczątkowanej na Jamajce lat 60-tych każdy może znaleźć coś dla siebie i chyba dlatego do dziś zespoły z całego świata podejmują się grania ska i znajdują słuchaczy.

O czym śpiewać się powinno a o czym nie?
PM: Trudne pytanie; daleko do stwierdzania, o czym się powinno śpiewać, a o czym nie, to zależy od śpiewaka, wykonawcy, czy jak tam ich zwał. A powinien śpiewak śpiewać o tym, co mu na sercu leży, o tym, co czuje, że musi zaśpiewać, bo jak nie zaśpiewa to zejdzie w męczarniach. Inna rzecz, że dużo śpiewaków i śpiewaczek nie ma pojęcia, o czym śpiewać, a przecież nie mogą robić tylko „lalala”. I głupoty, jakieś bzdety mamroczą, byle by piać. Ale nie można ustalić w muzyce, co się powinno a co nie.
GK: Oj, nie można, nie można, bo są ludzie którzy chcą posłuchać o biuście Baśki i są tacy, którzy uważają, że trzeba „heal the word”. Każdy słuchacz na innym poziomie poprzeczkę stawia swoim ulubionym szansonistom i tu się nic nie poradzi ani opiniami, ani zakazami. Wolność. Ja na ten przykład to lubię, jak o miłości śpiewają...

Mówią, że Wasza muzyka nie pasuje do obowiązujący trendów. To
powód do dumy, czy przeciwnie? Jakie są jej ramy gatunkowe?

GK: To pytanie do jakiegoś krytyka muzycznego raczej niż do nas, grajków skromnych. Dlatego ja się skupię na drugiej jego części, a może Piotrek się zmierzy z kwestią dumy i uprzedzeń. Mam na myśli ramy gatunkowe - to jest dla nas bardzo ważna sprawa. My byśmy chcieli je jak najbardziej poszerzyć, żeby nie powiedzieć - zlikwidować. Nie chodzi tu tylko o domieszki swingu, czy rocksteady w naszych utworach, bo akurat ska to się świetnie ze wszystkim łączy. Nam się marzy żeby taki koncert to było wydarzenie medialne lepsze niż Rammsztein, JuTu i Madonna razem wzięci. Oczywiście na swój skromny sposób już to w życie wcielamy, bo na naszych koncertach są i gajery jednakowe i dialog z publicznością, kurs tańca, ręczniczki bajera plażowe, pudle, niedźwiedzie, samcze solo na perkusji itp., itd. Ale to jeszcze nie to. My chcemy więcej i z większym rozmachem i zapewniamy, że w przyszłym roku, gdy wydamy naszą czwartą w dorobku płytę „Starsi, grubsi, bogatsi" to ten show sceniczny będzie jeszcze bardziej rozbuchany.
PM: Kiedyś przyświecało nam hasło „Nie wiemy, co to wstyd”. To co, że grać nie umiemy za bardzo, że kiedyś na koncert przyszło 10 osób z obsługą klubu włącznie. Jesteśmy dumni jako pawie, że robimy, co robimy, bo i tak robimy to lepiej niż inne zespoły. Vespa Pany! A z czasem trendy dopasują się do nas.

Dziękuję za rozmowę

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group