W tym roku na wielu wigilijnych stołach w naszym mieście może zabraknąć jednego z najważniejszych polskich tradycyjnych dań. Mowa o karpiu, o którego trzeba stoczyć nie lada batalię.
Już od kilku dni szał zakupów spowodował, że ludzie histerycznie na ostatnią chwilę wykupują świąteczne artykuły ze sklepowych półek. Najbardziej pożądanym bożonarodzeniowym towarem jest w tej chwili karp, który co roku gości na wigilijnych stołach. Niestety, ale w naszym regionie nie każdy będzie miał szansę go zjeść. Wysoka koniunktura spowodowała, że ryb brakuje już od kilku dni. Spośród kilku wałbrzyskich sklepów i hipermarketów, można go dostać obecnie już tylko w jednym miejscu.
Ludzie od samego rana ustawiają się po karpia, po którego trzeba stać w minusowej temperaturze na dworze.
- Stoję już ze dwie godziny, jest bardzo zimno, a przede mną stoi jeszcze sporo klientów – mówi pani Sylwia.
Coraz większa irytacja spowodowana oczekiwaniem, sprawia że dochodzi do niecodziennych sytuacji.
- Sprzedawca jest tylko jeden, to chyba jakaś kpina – mówi pan Andrzej ze Śródmieścia, który pomógł ekspedientowi ciągnąć kontener z rybami.
Sytuacja sprzedawcy jest faktycznie nie do pozazdroszczenia. Nie dość, że sam musi rozładować towar, to z mozołem łowi również ryby oraz zabija je ciężkim żelaznym młotem na oczach klientów. Taki luksus jak żywy karp jest dostępny tylko i wyłącznie wtedy, gdy osoba posiada własne plastikowe wiadro.
Pan Andrzej po wiadro poszedł do położonego nieopodal marketu budowlanego. Do kosztu zakupu doliczyć musiał 5 zł. - Od rana jeździłem po całym mieście za karpiami, okazało że dostępne są tylko w Auchan – mówi pan Andrzej.
Do tego wszystkiego dochodzą kuriozalne sytuacje jak choćby zepsuta kasa, która powoduje kolejne wydłużenie się kilkunastometrowej kolejki. Gdyby nie interwencja jednego z klientów w punkcie obsługi, pracownicy hipermarketu nie wiedzieli by o awarii.
Smakoszom radzimy ciepło się ubrać i życzymy wytrwałości.