Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 4180
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Łamanie zakazu spożywania alkoholu

Wtorek, 30 czerwca 2009, 21:02
Aktualizacja: 22:12
Autor: JB
Wałbrzych: Łamanie zakazu spożywania alkoholu
Fot. JB
Zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zabrania się spożywania napojów alkoholowych w miejscach publicznych. Niestety, w Wałbrzychu są miejsca, gdzie prawo to jest łamane.

W mieście widać, że alkohol pije się w parkach, na dziecięcych placach zabaw, obok niektórych sklepów monopolowych, na podwórzach i przystankach autobusowych, na murkach, na których można sobie wygodnie przysiąść. Niemal wszędzie. Bezczelność i swoboda w działaniu większych lub mniejszych pijaczków jest w praktyce niczym nieograniczona.

A jak z nagminnie szerzącym się zjawiskiem pijaństwa na ulicy radzi sobie Policja i Straż Miejska? Jak poinformowała nas nadkom. Korościk Magdalena z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu, funkcjonariusze mają prawo zastosować pouczenie lub mandat w wysokości 100 zł. Trochę inaczej sprawa wygląda, jeżeli chodzi o nieletnich spożywających napoje wyskokowe w miejscach publicznych. – W tym przypadku mundurowi mają trzy wyjścia. W pierwszej kolejności przewożą małoletniego do jego domu rodzinnego i oddają w ręce rodziców. Kiedy rodzice są nieobecni lub z innych względów nie mogą należycie zaopiekować się dzieckiem, małoletni pod wpływem alkoholu przewieziony jest do jednostki policji, z której później jest odebrany przez rodziców, ewentualnie przewozi się go do szpitala, ale tylko w przypadku gdy stan upojenia alkoholowego dziecka, zagraża jego zdrowiu lub życiu. Reszta już leży w kompetencjach Sądy Rodzinnego, dodaje p. nadkomisarz – dodaje.

By zauważyć problem spożywania alkoholu w miejscach publicznych w Wałbrzychu, nie trzeba daleko szukać. Wystarczy wejść do Parku Sobieskiego, przejść się przez Podgórze czy Sobięcin. – Mieszkam na Sobięcinie od wielu lat i nie pamiętam dnia, kiedy podwórze za domem nie było pełne pijaków. Czasem to aż strach wyjść z domu. Zaczepiają, chcą pieniędzy… Boję się, że kiedyś jak odmówię, to coś mi zrobią - mówi p. Zofia mieszkanka dzielnicy Sobięcin. - Oni od rana do wieczora tu siedzą, tylko otworzą sklep i już libacja się zaczyna. Dzisiaj, jest i tak nieźle, bo wszyscy siedzą pod blokiem, ale jak padało przez ostatnich kilka tygodni, to siedzieli w bramie. Najgorsze jest to, że sikają w klatce schodowej i Bóg wie, co jeszcze robią, dodaje z rozżaleniem inna mieszkanka budynku przy ul. 1 Maja.

Na pytanie, dlaczego nie informują służb mundurowych o tym zjawisku, panie odpowiadają, że się po prostu boją.- Te wstrętne pijusy dostaną mandat, nie zapłacą go, bo niby, z czego? Policja sobie pójdzie, a my dalej będziemy musieli z nimi żyć. Na wręczeniu mandatu się skończy, a człowiek będzie się bał wyjść na ulicę - twierdzą zgodnie sąsiadki.

Być może, gdyby sklepikarze sumiennie przestrzegali powszechnie obowiązującego prawa, to zjawisko nie rozwijałoby się na masową skalę. Owszem, w praktycznie każdym sklepie widnieje informacja, o zakazie sprzedaży napojów wyskokowych nieletnim i osobom pod wpływem alkoholu, ale sprzedawcy często ryzykują rozprawą w Kolegium do spraw wykroczeń w Sądzie Grodzkim, który w najgorszym wypadku może odebrać koncesję na alkohol. W pięciu zapytanych przez nas sklepach, aż w trzech anonimowo sprzedawcy przyznali się, że sprzedają alkohol osobom już „ wstawionym” oraz że nie zawsze proszą o dowód tożsamości młodo wyglądającej osoby. Tylko w dwóch sklepach - przy ulicy Mickiewicza - zapewniono, że uczciwie przestrzega się przepisów.

Czytaj również

Komentarze (5)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group