Niniejsza uchwała, przygotowana z inicjatywy Prezydenta Miasta Wałbrzycha, ma na celu pomoc dłużnikom i ich rodzinom znajdującym się w trudnej sytuacji z uwagi na problemy zdrowotne, społeczne i rodzinne w celu zapobiegania eksmisji i bezdomności, zwiększenia poczucia bezpieczeństwa, przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu, a także pozyskania realnych
środków finansowych z tytułu zaległych opłat. Uchwała jest adresowana szczególnie do tych dłużników, którzy poprawili swoją sytuację materialną na tyle, że mogą już regularnie płacić czynsz bieżący, ale nie są w stanie wyrwać się ze spirali wieloletniego zadłużenia.
- Po czterech latach od poprzedniej inicjatywy wdrażamy program umorzeniowy - informuje prezydent Roman Szełemej. - Z programu mogą skorzystać osoby, które zalegały z opłatami powyżej kwoty 6000 zł. Dłużnik musi spłacić 15% zadłużenia plus ponieść koszty sądowe i egzekucyjne dotychczasowych postępowań. Dłużnik ponadto przez 12 miesięcy regularnie musi płaci bieżące zobowiązani. W takiej sytuacji po 12 miesiącach umarzane jest 85% zadłużenia.
Gmina chce wrócić do tego pomysłu, bowiem podwyżki płac minimalnych, większa zasobność portfeli powoduje zwiększenie możliwości spłacenia długu i stwarza szansę na wyjście ze spirali zadłużenia.
- Mamy sporą grupę osób młodych, w wieku produkcyjnym, które odziedziczyły zadłużenie po zmarłych rodzicach. Te osoby z różnych powodów czasem nie są w ogóle świadome, że rodzice nie płacili czynszu i dowiadują się tego dopiero od nas - dodaje prezydent.
Współczynnik ściągalności zobowiązań czynszowych w Wałbrzychu wynosi blisko 92 procent. Nie wszyscy jednak z takim optymizmem patrzą na nowy projekt miasta. Radni PiS-u Tomasz Maciejowski i Rafał Kiercz zwołali własną konferencję prasową i przedstawili swoje zastrzeżenia do projektu uchwały prezydenta.
- Zadłużenie mieszkańców wynosi około 150 milionów złotych - mówi Tomasz Maciejowski. - Nie jesteśmy przeciwko faktowi, żeby pomagać rodzinom, które znalazły się w trudnej sytuacji, ale problem polega na tym, że w tej uchwale nie ma żadnych reguł, wytycznych. Ponadto należy pamiętać, że za te umorzenia ktoś musi zapłacić - miasto, mieszkańcy.
Radni w wątpliwość poddają również konkretne przypadki umorzeń zadłużenia osobom, których długi sięgają nawet powyżej 150 tysięcy złotych, a które to przypadki prezydent Roman Szełemej tłumaczy ważnym interesem publicznym. Zdaniem radnych opozycji, takie sytuacje mogą rodzić patologiczne przypadki nadużywania narzędzia umorzenia zaległości takim osobom.