– Trzeba się tylko chronić odpowiednio dobraną odzieżą – podkreśla Krystyna Kranc, szefowa działu epidemiologii w wałbrzyskim sanepidzie.
Statystyki z ostatniego kwartału tego roku pokazują, że zachorowań na grypę i schorzenia grypopodobne było kilkakrotnie więcej niż w roku ubiegłym. Podczas gdy od października do grudnia 2008 roku zgłoszono 596 zachorowań, to w roku 2009 – ponad dwa tysiące.
- Faktem jest, że także lekarze bardziej skrupulatnie odnotowują takie przypadki i zawiadamiają służby epidemiologiczne. Zostało to spowodowane podejrzeniem epidemii grypy AH1N1 – wyjaśnia Krystyna Kranc.
Ale liczby są wymowne. W pierwszym tygodniu grudnia, przy wilgotnej aurze i dodatnich temperaturach lekarze zgłosili 284 przypadki grypy i przeziębień. W tym samym okresie 2008 roku takich przypadków było 92. Szczyt zachorowań przypadł na drugi tydzień grudnia – lekarze zdiagnozowali 643 przypadki grypy i przeziębień, a rok wcześniej było ich tylko 71.
- Teraz infekcji będzie z pewnością mniej, chociaż należy z większą pieczołowitością zabezpieczyć górne drogi oddechowe – zaznacza Krystyna Kranc. Podstawowa zasada przy niskich temperaturach, to ciepłe ubranie, najlepiej włożone “na cebulkę”.
- Na mróz najbardziej są narażone nogi, ręce i głowa. One też wymagają największej ochrony – mówią lekarze interniści.
A zatem rękawiczki, najlepiej takie z jednym palcem, buty, które nie przemokną i skarpety. Na głowie koniecznie czapka, zakrywająca czoło i uszy.
- Chroniąc gardło, trzeba też pamiętać o płynach. Nasze śluzówki są wysuszone z powodu przebywania w ogrzewanych pomieszczeniach, a suche gardło jest bardziej podatne na infekcje – przypomina Krystyna Kranc.
Przedstawicielka sanepidu odradza również włączanie zbyt wysokich temperatur w nawiewach samochodowych.
- Przy kilkakrotnym wsiadaniu i wysiadaniu z samochodu narażamy się na zbyt duże kontrasty i organizm może się zbuntować. Unikanie dużych skupisk ludzkich to już standard, podobnie jak częste mycie rąk. - Przychodząc do domu zdejmujemy buty i myjemy ręce. To powinien być odruch. Nie ma obawy, że z myciem rąk przesadzimy. Im więcej mycia, tym lepiej – radzi Krystyna Kranc.