Wszystko, na pierwszy rzut oka wygląda jak piękny, spełniony sen. Największy truciciel w mieście przegrał wieloletnią batalię sądową. Przegrał i musi jeszcze zapłacić, wydawałoby się grube miliony kary za swoja szkodliwą działalność. Działalność, która spędzała sen z powiek mieszkańcom okalających składowisko dzielnic.
Jednak po przeczytaniu tekstu Pana Jerzego szybko pojawiły się u mnie pytania. Czy te 25 milionów to aby nie za mała, dużo za mała kwota? Przecież firma Mo-Bruk przez ponad dwie dekady na swoim niebezpiecznym procederze zarobiła grube miliony złotych. Sam pierwszy kwartał br. to ponad 17 milionowy zysk z tz. działalności operacyjnej. Można tylko domyślać się, że zysk ze składowiska w Wałbrzychu, który nie jest podawany do publicznej wiadomości jako odrębne dla tej lokalizacji, znacznie przekracza zasądzoną przez NSA kwotę. Kwotę, którą zarząd Mo-bruka pewnie bardzo szybko będzie chciał przelać by, w ich mniemaniu, definitywnie zakończyć sprawę.
To co zostało głęboko zakopane pod ziemią przez dekady szkodliwej działalności Mo-bruka w Naszym mieście, będzie tykająca bombą ekologiczną, która wraz z wodami gruntowymi wypływać będzie na powierzchnię, stanowiąc zagrożenie dla mieszkańców. Tysiące litrów olejów przemysłowych, smarów, przeterminowane odpady medyczne, akumulatory, tysiące opon, czy też niebezpieczny azbest, którego makrocząsteczkowe włókna przy okazji ostatnich pożarów sprzed dekady, przemieszczały się po wałbrzyskim ( i nie tylko ) niebie przez długie tygodnie, a które to cząsteczki nieświadomie wdychaliśmy.
Czy te 25 milionów złotych kary jakie ma zapłacić firma Mo-bruk to nie są przysłowiowe ochłapy? Jakie dalsze kroki podejmie miasto, by ten szkodliwy truciciel zabrał ze sobą całą tą niebezpieczną, tykającą bombę. Czy, tak jak napisał Pan Pilchowski, zasądzone pieniądze trafią na fundusz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, który należne Wałbrzychowi pieniądze w znacznej części przeznaczy na inne cele. W tej kwestii powinniśmy oczekiwać od Pana Szełemeja konkretnych i rzeczowych oświadczeń. Ile pieniędzy Urząd Miasta przeznaczy z tych 25 milionów złotych na usuwanie tego, co zostało zakopane głęboko pod ziemią. Ile jest w stanie Wałbrzych dołożyć, przy ogromnym jego zadłużeniu z budżetu, by dokładna rekultywacja terenu po składowisku dała Nam pewność, że nic już nie zagraża mieszkańcom Wałbrzycha. I najważniejsza sprawa, którą Pan Szełemej powinien dokładnie wyjaśnić. Otóż, niewątpliwie czekają miasto przewlekłe rozprawy sądowe, jakie będą się toczyć z prawnikami firmy Mo-bruk. Szeroka dokumentacja prac, jakie byłyby dokonane na składowisku i przedstawienie dowodów na zaniedbania w zakresie usuwania odpadów niebezpiecznych przez firmę Mo-bruk na pewno skutkowałyby wydaniem korzystnego dla Wałbrzycha wyroku przez sąd, a co za tym idzie, wywalczenie ogromnego odszkodowania. Te zasądzone pieniądze na pewno pokryłoby w całości wydatki, jakie miasto poniosłoby na rekultywację terenu po składowisku. Dlatego też, mając na uwadze dobro i bezpieczeństwo mieszkańców Wałbrzycha, Pan Szełemej, jako jego prezydent, powinien powiadomić Nas mieszkańców o tym czy UM zdecyduje się na dalsze kroki prawne przeciwko firmie Mo-bruk, tak by po niewątpliwie długiej batalii sądowej, batalii z wyrokiem sądowym korzystnym dla Wałbrzycha, miasto mogło otrzymać należyte odszkodowanie, które w całości pokryłoby straty wynikłe ze szkodliwej działalności firmy Mo-bruk. Czas upływa, to co zakopane pod ziemią wypłukiwane jest przez deszcz i topniejący śnieg do gruntu. Pan prezydent jako lekarz powinien doskonale wiedzieć jak bardzo taka sytuacja jest niebezpieczna i szkodliwa dla ludzi. Dlatego też warto by było dokładnie i precyzyjnie wytłumaczyć mieszkańcom, co dalej ma Pan zamiar zrobić z tą tykającą bombą biologiczną.
Ta wieloletnia, szkodliwa działalność firmy Mo-bruk, uciążliwość składowiska i zgromadzone w odległości zaledwie 300 metrów od terenu zamieszkałego oraz kilometr od centrum ponad 100 tysięcznego miasta niebezpieczne substancje wzbudzały w mieszkańcach uzasadniony niepokój. Dziesiątki skarg do władz miasta, do WIOŚ nie przynosiło skutku. Prezesi i adwokaci firmy Mo-bruk potrafili skutecznie wybronić się od niekorzystnych dla nich decyzji sądowo-administracyjnych. Przepychanki sądowe trwały latami, a zalegające, ogromne sterty różnorodnych, niebezpiecznych odpadów rosły w oczach. Po wielu latach składowisko wreszcie zamknięto. To co zostało ukryte przed ludzkim wzrokiem, to co zostało głęboko zakopane przez dziesięciolecia, będzie przedostawać się do wód gruntowych będąc niewidzialnym zagrożeniem. Ogromna degradacja tego terenu oraz troska o zdrowie obecnych i przyszłych pokoleń mieszkańców Wałbrzycha powinna obecne władze Naszego miasta, również i te które będą włodarzami w przyszłości, zmotywować do działania.
Dopóki cały teren po składowisku nie zostanie dokładnie wyczyszczony, żaden adwokat reprezentujący Nasze miasto nie powinien spocząć na (wątpliwych) laurach. Skoro udało się wyegzekwować, jakby nie było korzystny dla miasta wyrok i jakieś tam marne odszkodowanie za wyimaginowaną rekultywację terenu składowiska, to powinniśmy iść dalej tą drogą i walczyć, by to co zostało zakopane głęboko pod powierzchnią ziemi, było z Wałbrzycha (i jak najdalej od Wałbrzycha) wywiezione.
To będzie długa droga, ale uważam, że dla przyszłych pokoleń mieszkańców zielonego miasta najwłaściwsza.
Na koniec tego tekstu jeszcze słów kilka do Pana prezydenta Romana Szełemeja. „Primum non nocere”, czyli: „po pierwsze nie szkodzić”! Zapewne Pan Roman Szełemej, który jest znakomitym kardiologiem, pamięta tą naczelną zasadę etyczną w medycynie, która nakazuje lekarzom, aby unikali oni wyrządzania krzywdy pacjentom. Nie do samej medycyny ona się jednak odnosi, Zasada ta obejmuje również zapobieganie szkodom, które powstają w wyniku zaniedbania. Takim zaniedbaniem wg mnie, ale również bardzo wielu mieszkańców Wałbrzycha, było wydanie ponad dwie dekady temu zgody na działalność na terenach pokopalnianych (teren byłej kopalni „Mieszko” znajdującej się w wałbrzyskiej dzielnicy Podgórze) składowiska odpadów niebezpiecznych firmy Mo-bruk. Zaniedbaniem było wieloletnie przymykanie oczu i udawanie, że nie ma w Naszym mieście żadnego problemu, pomimo bardzo dużej liczby skarg i protestów.
Zaniedbaniem była też i pańska bezczynność, kiedy, najpierw, jako komisarz, a potem wieloletni prezydent Wałbrzycha, nie dołożył Pan starań, by ten niebezpieczny i rakotwórczy twór zniknął z granic Naszego miasta. Może teraz, po tylu latach sądowych batalii, kiedy wyrok NSA definitywnie zakończył działalność firmy Mo-bruk w Wałbrzychu, warto byłoby poinformować mieszkańców, jakie dalsze kroki ma zamiar podjąć Urząd Miejski, tak by Ci, którzy Panu zaufali, mogli czuć się w Naszym mieście bezpiecznie. Dla dobra mieszkańców Wałbrzycha, dla dobra przyszłych pokoleń, zanim Pan spocznie na laurach, warto byłoby dołożyć starań, aby „opuszczająca” Nasze zielone miasto ta traumatyczna firma zabrała ze sobą wszystko to co tak pieczołowicie ukryła przed Naszymi oczami głęboko pod ziemią. … czego Panu, sobie i mieszkańcom Naszego miasta życzę.
Robert Bogusław Nowak