Jeden z wałbrzyskich portali opublikował niedawno rozmowę z panią Marzeną Radochońską; dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Wałbrzychu.
Utkwiło mi to w pamięci ze względu na tytuł „Najwięcej bezrobotnych nie ukończyło szkoły średniej”.
Nic w tym dziwnego. Wielu ludzi, z różnych powodów, przedwcześnie kończy edukację. Nie ma w tym nic strasznego gdyż wiele miejsc pracy nie wymaga formalnego wykształcenia. Problem zaczyna się wtedy gdy taki młody człowiek zaczyna pracować. Pracuje ciężko ale tak zwany pracodawca płaci mu mniej niż mało. Spotyka go również brak szacunku i widoków na przyszłość. Zwalnia się więc ale w następnej jest tak samo. Równocześnie, tak zwani pracodawcy płaczą bardzo głośno, że brakuje im pracowników i potrzebny jest import afroniemieckich inżynierów.
Czy istnieje inny sposób myślenia?
Tak istnieje. Wiem to z własnego doświadczenia gdyż dane mi było zetknąć się z amerykańskim Job Service - czyli czymś takim jak polskie PUPy. Moja znajomość angielskiego ograniczała się wtedy do 200-300 słów czyli byłem na poziomie przedszkolaka. Aby nadgonić, uczyłem się bardzo intensywnie. Po niecałym roku, mój angielski był już na tyle swobodny,
że mogłem zacząć szukać pracy. Poszedłem więc do Job Service. Na przywitanie był test. Badano moją zdolność do koncentracji i wyobraźnię przestrzenną. Następnie odbyła się długa rozmowa o tym co umiem, czego chcę się nauczyć i co chciał bym w przyszłości robić. W wyniku testu i rozmowy, zakwalifikowany zostałem do programu aktywizacji zawodowej. Oznaczało to, że mogłem korzystać z różnego rodzaju szkoleń. Za niektóre Job Service płacił w całości. Za inne, płacił tylko częściowo i to co trzeba było zapłacić samemu było dużą (szczególnie dla bezrobotnego) sumą. Łatwo to było jednak przeskoczyć gdyż każdy bank udzielał ludziom posiadającym rekomendację z Job Service pożyczki z bardzo niskim oprocentowaniem i bez żadnych dodatkowych opłat. Rząd udziela bowiem bankom gwarancji zwrotu takich pożyczek. Oczywiście nie dostawało się tych pieniędzy do ręki i były one przelewane na konto wskazanej szkoły. Co ciekawe, program ten jest też dostępny dla ludzi którzy pracują. Dzięki temu, każdy (bez względu na wiek) może zdobywać dodatkowe lub nowe kwalifikacje. W dużych firmach, istnieją również programy które, po kilku latach nienagannej pracy, gwarantują dofinansowanie dokształcania się – ze studiami na wyższych uczelniach włącznie. Dzięki temu wielu ludzi może pracować, o ile chcą i zdrowie im na to pozwala, dalej po osiągnięciu wieku emerytalnego. Poważne analizy wskazują wyraźnie na to, że tego typu programy są (z punktu widzenia budżetu państwa) dochodowe. Czy nasze PUPy działają w podobny sposób? Oczywiście istnieją w Polsce różne formy aktywizacji zawodowej ale chyba nie jest to wystarczająco poważnie traktowane.
Tak więc, rozmowa z panią dyrektor wałbrzyskiego PUPu była straconą okazją do tego aby mówić o tym co można zrobić gdy „dorośnie” się do tego aby poważnie pomyśleć o przyszłości.
Jako „solidaruch”, zwracam się więc z uprzejmą prośbą, do pani dyrektor Marzeny Radochońskiej i do pana prezydenta Romana Szełemeja aby wałbrzyski samorząd i PUP przystąpiły razem do pracy nad poważnym programem aktywizacji zawodowej.
Przypominam, że pani Radochańska powiedziała; bezrobocie w Wałbrzychu wynosi już 5.6% a w powiecie 12,2%. Liczby te należy traktować jako ostrzeżenie. Nie trzeba przecież szkła powiększającego aby widzieć nadciągający kryzys. Dziwny to będzie kryzys. Bezrobocie będzie rosło choć (równocześnie) brakować będzie pracowników. Kim będą ci bezrobotni? Będą to ludzie młodzi którzy nie mają żadnych kwalifikacji oraz ludzie w wieku przedemerytalnym którzy nie są już w stanie wykonywać swojej dotychczasowej pracy. Do tego dojdą jeszcze afroniemieccy inżynierowie którzy nie znają polskiego i nie wiedzą, że aby się przez rok lub dwa nauczyć obcego języka trzeba się intensywnie (po kilka godzin dziennie) uczyć.
Zwracam się więc z prośbą do pani dyrektor wałbrzyskiej PUPy aby wyjaśniła nam dokładnie co konkretnie ma zamiar robić aby „odzyskać” część tych ludzi którzy już teraz są bezrobotni. Nie można też zapominać o ludziach którzy pracują i może nawet sami jeszcze nie wiedza, że mogą stać się bezrobotnymi.
Jerzy Jacek Pilchowski