Przed publicznością wystąpił Zygmunt Koziołek, prezentujący oprawę muzyczną oraz aktorskie małżeństwo, Danuta Gołdon i Robert Delegiewicz, którzy na przemian czytali poezje, wpadając często w dialog miłosny, który w ich wykonaniu brzmiał bardzo przekonująco. Przy zmieniających się jak barwy miłości barwach świateł oboje zadawali sobie odwieczne pytania: „Jak nazwać cię mam?”, „Powiedz mi, jak mnie kochasz?”, prosili „Mów do mnie jeszcze...” i wołali „Precz z mej pamięci!” – bo znalazło się w tym zestawie poetyckim miejsce i na sielankę, i na dramat, na chruśniak malinowy i inne miłosne środowiska, na niepewność i zapewnienia, że między nami nic nie było. Zdjęcia kapliczek przydrożnych na ścianach przypominały o tym, że należy się pośpieszyć z miłością.
Była to klasyka w dobrym znaczeniu tego słowa: Mickiewicz, Słowacki, Kochanowski, Leśmian, Gałczyński, Pawlikowska-Jasnorzewska, Przerwa-Tetmajer, Norwid, Zegadłowicz. Były i wiele mówiące motywy muzyczne: z „Titanica”, z „Love Story”, z „Ojca chrzestnego” i „IX wrót”. Robert Delegiewicz grał na skrzypcach. Publiczność siedziała w milczeniu.
- Dziękuję państwu, że udało wam się zatrzymać nas na chwilę – pożegnała artystów gospodyni miejsca, Anna Adamkiewicz.
Rzeczywiście można się było na moment wyłączyć i pomarzyć o innej, mniej drapieżnej rzeczywistości. Następne spotkanie już w sierpniu.