Poniedziałek, 21 lipca
Imieniny: Daniela, Andrzeja
Czytających: 6141
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

REGION, Mieroszów: Wielkie serca mieroszowian

Poniedziałek, 21 lipca 2025, 9:38
Aktualizacja: 13:21
Autor: Gmina Mieroszów
REGION, Mieroszów: Wielkie serca mieroszowian
Fot. organizatorzy
Mieszkańcy Gminy Mieroszów kolejny raz stanęli na wysokości zadania i pokazali, że mają wielkie serca.

Podczas Letniego Festynu Charytatywnego dla Andrzeja Burnata udało się zebrać niesamowitą kwotę 40 tysięcy 813,54 złotych zł plus obca waluta.

Opis zbiórki

Jeszcze niedawno nasze życie płynęło zwyczajnie. Może niełatwo, bo nasza starsza córka Ania od urodzenia zmaga się z niepełnosprawnością, ale byliśmy razem na dobre i na złe. Andrzej, mój mąż, zawsze był tym, który niósł nas przez codzienność z czułością, siłą i uśmiechem. Dziś to on potrzebuje ratunku. I ja, jako jego żona, wołam o pomoc, której sama nie jestem w stanie zapewnić.

W styczniu tego roku Andrzej przeszedł jeden z najprostszych, rutynowych zabiegów neurochirurgicznych usunięcie wodniaka. Wydawało się, że to formalność. Nikt nie przewidział, że wydarzy się coś tak okrutnego. W drugą dobę po operacji doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Lekarze powiedzieli, że winna była różnica ciśnień śródczaszkowego i tętniczego, która doprowadziła do krwotoku podpajęczynówkowego.

Andrzej walczył o życie, natychmiast trafił na blok operacyjny. Przeprowadzono kraniektomię podpotyliczną, potem kolejną operację już w ciągu następnej doby. Jego stan był krytyczny. Trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii. To, co później się działo przypominało szybki ciąg wydarzeń. Śpiączka farmakologiczna, podłączenie respiratora, kroplówki, ciągły monitoring i nasza cicha modlitwa o cud.

Cud się zdarzył. Po ponad trzech tygodniach Andrzej odzyskał przytomność. Był wtedy jeszcze bardzo słaby, daleki od tego, kim był. Ale najważniejsze, że był z nami. Po miesiącu na OAiIT trafił na neurochirurgię, a potem do szpitala rehabilitacji neurologicznej. Myśleliśmy, że najgorsze minęło. W kwietniu znowu zatrzęsła się nasza rzeczywistość, pojawiło się wodogłowie. Andrzej przeszedł kolejną operację, która polegała na wstawieniu zastawki. Nadeszły nowe nieprzespane noce. Pojawiły się lęki, a pytania pozostały bez odpowiedzi...

Dziś mój mąż nadal oddycha przez rurkę tracheostomijną. Jest karmiony dojelitowo przez PEG. Każdego dnia poddawany jest intensywnej rehabilitacji oraz uczy się na nowo, jak istnieć. Jego ciało powoli odpowiada krok po kroku, milimetr po milimetrze. Teraz znajduje się w stanie minimalnej świadomości. Patrzę w jego oczy i wierzę, że jest tam w środku, że mnie widzi. Ale długa kosztowna droga przed nim. Pobyt w szpitalu rehabilitacyjnym wkrótce się skończy. Konieczna będzie dalsza, wielowymiarowa, specjalistyczna rehabilitacja w ośrodku, który da mu szansę na powrót. Koszty są ogromne. Nie udźwignę ich sama, nie dam rady, choćbym chciała i próbowała z całych sił.

Andrzej to nie tylko mój mąż. To człowiek, który całe życie niósł dobro innym. Zawsze gotów pomóc, zaangażowany w sprawy ludzi i wszelkiego rodzaju działania społeczne. Nigdy nie prosił. Zawsze dawał. Dziś prosimy za niego. W imieniu naszych córek 17-letniej Amelii i Ani, która od urodzenia potrzebuje szczególnej troski.

Prosimy Was, jeśli możecie, wesprzyjcie Andrzeja. Każda złotówka, dobra myśl oraz udostępnienie to krok do przodu. Krok, którego mój mąż nie zrobi sam, ale z Waszą pomocą, może.

Żona i córki Andrzeja

Twoja reakcja na artykuł?

3
50%
Cieszy
1
17%
Hahaha
1
17%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
1
17%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Copyright © 2002-2025 Highlander's Group