Sądowa przepychanka trwała przez wiele lat ale Naczelny Sąd Administracyjny wydał w końcu wyrok. Mo-Bruk musi zamknąć wałbrzyskie składowisko i zapłacić około 25 milionów kary. Plus odsetki.
Zacznę od zdjęcia. Oby „zobrazować” problem jakim jest Mo-Bruk, poprosiłem pana Roberta Nowaka o zgodę na opublikowanie jednego ze zdjęć, które wykonał. Zgodę otrzymałem.
Pan Robert Nowak mieszka bowiem w takim miejscu, z którego dobrze Mo-Bruk widać. Od wielu lat fotografuje więc to co się tam dzieje i wypowiadał się publicznie na ten temat. Wśród jego zdjęć są oczywiście takie, które pokazują spektakularne pożary. Wybrałem jednak zdjęcie które, w kontekście do otoczenie, dobrze pokazuje wielkość tego składowiska. Jest to istotne gdyż wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z wielkości problemu.
Wyrok NSA pomija sprawę rekultywacji. Mo-Bruk twierdzi, że teren ten został już rekultywowany. Oznacza to chyba, że czeka nas jeszcze wieloletni proces którego celem powinno być zmuszenie Mo-Bruku do pokrycia kosztów prawdziwej rekultywacji. To co widać na tym zdjęciu wskazuje bowiem, że koszt będzie większy niż zasądzona przez NSA kara. Wiemy przecież, że składowisko to powstało w miejscu w którym istniały zbiorniki osadowe. Najpierw wybrano z nich muł węglowy. Następnie przywożono tam tworzywa sztuczne, azbest i trudne do identyfikacji odpady przemysłowe. Pożary przerabiały to na popiół, ale jak wiadomo nic w przyrodzie nie ginie, tylko zmienia lokalizację, czyli dymy pożarów roznosił to po Wałbrzychu i okolicy. Bez ryzyka popełnienia błędu, można jednak napisać, że są tam ciągle tysiące ton ciężkiej chemii. Takiej przed którą niech nas ręka boska broni.
Wracając do zasądzonej przez NSA kary. Mo-Bruk zapłaci ją pewnie stosunkowo szybko. W stosunku do zysków, jakie osiąga ta firma, jest to tylko małe piwo. Nie oznacza to, że pieniądze wpłyną bezpośrednio na konto wałbrzyskiego UM. Zostaną one przelane na specjalny fundusz, którym dysponuje Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego. W licznych już na ten temat publikacjach, widać pośrednio, ale wyraźnie, narastające zdenerwowanie pana prezydenta Romana Szełemeja. Do tej pory miał dobrze. Mógł mówić, że czeka na prawomocny wyrok. Ten okres jest już za nami i wypada aby pan prezydent Szełemej opublikował w tej sprawie jednoznaczne oświadczenie. Takie, w którym poinformuje Wałbrzyszan co będzie w tej sprawie robił. Zakładam, że Urząd Marszałkowski w całości przeznaczy te pieniądze na usuwanie skutków działalności Mo-Bruku. Jest to chyba jednak poryw naiwności. Bardziej prawdopodobne jest to, że Urząd Marszałkowski będzie chciał przeznaczyć część tych pieniędzy na inne cele. Wiemy przecież, że pozycja pana prezydenta Szełemeja w Platformie Obywatelskiej jest teraz bardzo słaba i obawiając się następnej prestiżowej porażki może on grzecznie zaakceptować niekorzystną dla Wałbrzycha decyzję. Nie możemy mu na to pozwolić. Nie możemy przecież pozwolić na to, aby Wałbrzych stał się onkologiczną stolicą Dolnego Śląska. Pożary się już skończyły ale od wielu lat każdy deszcz wypłukuje następną dawkę rakotwórczej chemii do wód gruntowych. Działkowicze oraz ich rodziny i znajomi jedzą to więc w owocach i warzywach. Czy ma to trwać przez następne długie lata? O ile na to pozwolimy to jedyne co można powiedzie jest słowo: Smacznego!
Jerzy Jacek Pilchowski