Krótka przerwa między rozgrywkami była bardzo gorącym okresem w piłkarskim Górniku. Po rezygnacji z funkcji prezesa Tomasza Jakackiego, nie znalazł się żaden chętny, by to stanowisko zająć. Jakacki pozostawił klub z zadłużeniem sięgającym około 900 tys. zł i o tej trudnej sytuacji finansowej piłkarskiego Górnika zrobiło się nagle bardzo głośno.
Z zespołu odeszło wielu dotychczas podstawowych piłkarzy i groziło biało-niebieskim wycofanie z rozgrywek III ligi i gra w klasie okręgowej. Na szczęście do tego nie doszło. Miasto nadal zapewnia, że chce pomagać klubowi, finansować młodzież, ale oczekuje oszczędności i konkretnych działań w tym kierunku, by za 3-5 lat wałbrzyski Górnik stanął na nogach i zredukował długi do minimum. Kto jednak ma reprezentować klub, wziąć odpowiedzialność za podejmowanie decyzji, skoro nie ma chętnych do zarządzania nim? To pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi.
Tuż przed rozpoczęciem sezonu wydawało się, że najgorsze za Górnikiem, bo część piłkarzy zdecydowała się w Wałbrzychu pozostać, przyszło kilku nowych, wspierają ich juniorzy. Jednak na razie, patrząc na 3 pierwsze kolejki, wynika, że nasza ekipa będzie miała olbrzymie problemy z utrzymaniem się na tym poziomie rozgrywek. W 3 meczach wałbrzyszanie zdobyli zaledwie 1 punkt i znajdują się w strefie spadkowej.
Niepewna sytuacja, niepewność jutra powodują, że piłkarze nie mogą skupić się tylko na futbolu. W kolejnych meczach o ligowe punkty podopiecznym Roberta Bubnowicza wcale nie będzie łatwiej.
Frekwencja na domowych meczach Górnika od dawna nie powala na kolana, a to świadczy, że kibice nie za bardzo identyfikują się z klubem i jego problemami. Zresztą dyskusje prowadzone na forach internetowych dowodzą, że Górnik w Wałbrzychu ma wielu zwolenników, ale również przeciwników, którzy uważają, że klub nie powinien istnieć w takiej formie jak obecnie. Co zatem czeka piłkarskiego Górnika w najbliższych tygodniach i miesiącach? Odpowiedź poznamy wkrótce, ale za wiele optymizmu na dziś w sercach kibiców Górnika zapewne nie ma...
