Sobota, 20 kwietnia
Imieniny: Agnieszki, Czesława
Czytających: 4543
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Niebezpieczne podwórka w centrum miasta

Piątek, 10 lipca 2009, 9:01
Aktualizacja: Niedziela, 12 lipca 2009, 23:07
Autor: Szela
Wałbrzych: Niebezpieczne podwórka w centrum miasta
Fot. Szela
Odpadające tynki, niczym nie zabezpieczone mury oporowe, pozatykane studzienki burzowe. To najpoważniejsze problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy ulic Dmowskiego i Buczka w centrum Wałbrzycha. Najbardziej dały im się we znaki ostatnie obfite deszcze. – W większości piwnic pojawiła się woda, a na podwórku przez wiele dni stało cuchnące bajoro – mówią ludzie.

Przestrzeń między kamienicami, prawdopodobnie z powodu ukształtowania terenu, pocięta jest dwumetrowej wysokości murkami, oddzielającymi poszczególne posesje. Murki nie mają żadnych barierek, a zatem stanowią prawdziwą pułapkę dla biegających dzieci.
- Kilkoro z nich spadło, jeden chłopczyk złamał rękę – opowiada Marta Pawlak, mama dwojga dzieci. Ceglane mury są otynkowane, ale nasiąknięte wodą ściany sprawiają, że tynk odpada całymi płatami. Dodatkowo wyłożona płytami część podwórka wyraźnie chyli się skosem w stronę kamienicy przy ul. Buczka. - Jak tylko popada, zaraz mamy wodę w piwnicy. Wszystko ścieka z podwórka – mówią lokatorzy.

Kolejny problem, to nieczyszczone od lat studzienki kanalizacyjne. - Woda leci z rynien i nie ma dokąd odpłynąć. Więc wpada do piwnic albo stoi w wielkich kałużach – pokazuje niedrożne kanały Roman Janiszek z ul. Dmowskiego. Obawy mieszkańców budzi też fragment terenu pokryty żeliwnymi pokrywami, zasłaniającymi prawdopodobnie jakieś stare kanały. Nikt nie wie, do czego to służy, ale Roman Janiszek bez trudu odsuwa jedną z pokryw. Pod spodem żelazna krata i... ciemność. Czuć wyraźny odór, wydzielany przez kanalizację. - Boimy się, że to się kiedyś zapadnie – mówi Marta Pawlak.

Przed żadną z kamienic nie ma cienia placu zabaw dla dzieci. Żadnych piaskownic, huśtawek czy ławeczek. Nic. - Najbliższy plac zabaw jest przy ul. Limanowskiego – skarżą się kobiety. A miejsce na taki placyk jest – kawałek podwórka porośnięty nawet trawą, ogrodzony siatką. - Obiecano nam w administracji, że spróbują zrobić coś dla dzieci – przyznają lokatorki.

Wojciech Czerwiński, wiceprezes Miejskiego Zarządu Budynków, zna problemy mieszkańców ulic Dmowskiego i Buczka. Ale ręce ma związane przepisami. - O wszelkich pracach w budynkach decyduje wspólnota, nawet jeśli tylko jedno mieszkanie jest wykupione na własność. Niestety, część osób, kupujących lokale gminne nie do końca zdaje sobie sprawę, że w momencie zakupu staje się odpowiedzialna także za wspólne części budynku. Z niepokojem stwierdzam, że niektóre wspólnoty nie odkładają ani grosza na fundusz remontowy. To bardzo krótkowzroczne działanie, wielokrotnie informowaliśmy o tym lokatorów – podkreśla prezes. MZB nie odżegnuje się jednak od pomocy, pod warunkiem, że mieszkańcy wykażą się inicjatywą.

- Wspólnota ma prawo wziąć kredyt w banku i wykonać najpilniejsze prace. Jesteśmy gotowi pomóc w załatwieniu formalności – dodaje Wojciech Czerwiński. To może być jedyne wyjście, bo gmina na pewno nie ma prawa dokładać publicznych pieniędzy do wspólnot mieszkaniowych.

Czytaj również

Komentarze (3)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group