Piątek, 19 kwietnia
Imieniny: Konrada, Leona
Czytających: 5141
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Miłość i homoseksualizm

Niedziela, 21 lutego 2010, 16:52
Aktualizacja: Środa, 17 marca 2010, 23:09
Autor: EG
Wałbrzych: Miłość i homoseksualizm
Fot. EG
Zważywszy na głosy naszych czytelników publikujemy dziś wywiad, jaki przeprowadziła nasza redakcyjna koleżanka Elżbieta Gargała z Sebastianem Majewskim – dyrektorem artystyczny Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu. Wywiad ten ukazał się w "Tygodniku Wałbrzyskim".

Tym razem o miłości rozmawiamy z dyrektorem artystycznym Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, Sebastianem Majewskim. O miłości homoseksualnej, bo Sebastian Majewski jest homoseksualistą – jak chce nauka, albo gejem – jak chce popkultura.

- Czy społeczeństwo Wałbrzycha jest gotowe na akceptowanie inności w teatrze, w życiu społecznym, w miłości?

S.M. - Społeczeństwo Wałbrzycha jest gotowe na przyjęcie inności w enklawach – np. w teatrze, w galerii, w kinie, ale nie na ulicy. Ja się często spotykam z określeniem, które jest uważane za obraźliwe, chociaż mnie już nie obraża – pedał. I pewnie nie dlatego, że mam to wypisane na twarzy, ale np. ze względu na sposób ubierania się, który trochę odbiega od powszechnego. Ulica nie jest gotowa na akceptowanie inności! Mieszkańcy Wałbrzycha powinni bardziej się otworzyć i poduczyć się jeszcze tolerancji. I nie jest to zarzut wobec mieszkańców, ale stwierdzenie mojej obserwacji.

- Czy homoseksualizm według pana jest innością, która utrudnia życie?

S.M. - Dla mnie to nie jest żaden problem. Jestem dumny z tego, że jestem homoseksualistą, gejem, pedałem – jakkolwiek się nazwę. Ale wiem, że dla wielu ludzi jest to problem: zarówno homo jak i heteroseksualnych. Myślę, że łatwiej jest zaakceptować swoją orientację w sytuacji pewnej wewnętrznej stabilizacji czy nawet siły. W takim przypadku ewentualne odrzucenie nie zabija. Mam duży szacunek do osób, które żyją jawnie, ale rozumiem też tych, którzy ukrywają swój homoseksualizm.

- Jak żyje dwóch mężczyzn razem?

S.M. - Dwóch facetów pod jednym dachem żyje tak samo jak wszyscy inni. Są związki, w których funkcjonuje podział ról, ale nie generalizowałbym tego. Nie jest to na pewno cecha charakterystyczna związków homoseksualnych. Tak samo jak w relacjach kobieta – mężczyzna, partnerka – partner czy żona - mąż zdarza się podział ról, tak samo wśród nas, ale częste są również relacje partnerskie.
Kilka razy byłem w związku, ale nigdy nie zamieszkałem wspólnie z partnerem. Nie wynikało to ze strachu czy wstydu, ale z powodu mojego trudnego charakteru. Po prostu ze mną niełatwo się żyje. Często jestem skupiony na sobie i na pracy, którą wykonuję, a nie na pielęgnowaniu domowego gospodarstwa. Nie lubię gotować, nie przepadam za kolacjami, świecami, winem – tym całym sztafażem romantycznego budowania związku.

- A jak kocha dwóch mężczyzn?

S.M. - Poszukiwanie miłości jest takie samo jak wśród heteroseksualistów, tylko miejsca są inne. Nie podejdę do mężczyzny, który mi się podoba, na ulicy czy w kawiarni i nie zaproponuję wymiany telefonów, co jest normalne wśród heteroseksualistów. Po pierwsze - nie wiem, czy nikogo nie urażę, po drugie – nie wiem, czy ja nie zastaną urażony.
Pozostają kluby, portale, czaty. To nas oczywiście gettyzuje, ale trudno.
Oczywiście, miłość jest trochę inna. Nie boimy się niechcianych ciąż. Boimy się chorób. Ale seks jest równie piękny i namiętny. Łatwiej się rozchodzimy i trudniej utrzymać nam długotrwałość związków. Nie związani jesteśmy wspólnymi zobowiązaniami, domami, kredytami i dziećmi oczywiście. Gdy czujemy, że coś się kończy, możemy sobie pozwolić na rozstanie, bez zbytnich konsekwencji.

- A czy w parach homoseksualnych jest tęsknota za dziećmi?

S.M. - Myślę, że w Polsce trudno mówić o adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Społeczność gejowska powinna najpierw zawalczyć o zrozumienie, o prawo do sformalizowanych związków, potem można myśleć o adopcji dzieci. Teraz to myślenie wydaje mi się utopijne. Nie zrealizowaliśmy jeszcze dwóch wcześniejszych poziomów. Trudno jest od razu wskoczyć na trzeci.

- Jak homoseksualizm jest akceptowany w pracy? Czy w środowisku artystów gejów jest więcej?

S.M. - We wszystkich środowiskach gejów i lesbijek jest tyle samo. Ale w grupach artystycznych stopień ujawnienia jest większy. Środowiska artystyczne są bardziej tolerancyjne. Sztuka uwielbia naszą wrażliwość, czerpie z niej i dzięki niej się rozwija. Ale czy kibic zaakceptuje homoseksualnego bramkarza? Nie, bo to wbrew stereotypom: stereotypowi męskiego sportu i stereotypowi zniewieściałego geja.

- Dlaczego jest pan dumny ze swojego homoseksualizmu?

S.M. - Bo to część mojej osobowości. Gdybym nie był gejem, nie byłoby Sebastiana Majewskiego, jaki jest. Byłbym na pewno innym człowiekiem. Wciąż nie wiadomo, co decyduje - czy są to przyczyny genetyczne, wychowanie, czy może dominująca rola matki. Jakie mam geny, nie wiem, ale u mnie nie było ani innego wychowania ani dominacji matki. Akceptuję swój homoseksualizm i jestem z niego dumny, bo lubię siebie - przez sześć dni w tygodniu, jeden dzień daję sobie na nielubienie.

- Czy walczył pan z tym, kiedy odkrył u siebie inność?

S.M. - Nie. Byłem zakochany i szczęśliwy. Nie miałem czasu na rozterki. Wszystko było bezproblemowe, bo było nas dwóch. Wszystko wydawało się łatwe i proste. Ale jest dużo chłopaków i dziewczyn, którzy mają problemy z akceptacją siebie. To oczywiście wynika w pierwszej kolejności ze strachu. Dlatego tak cenię publiczne ujawnienia znanych osób. I nie chodzi mi o to, że zwiększają one informację o nas, ale mogą stać się impulsem dla innych: że można, że trzeba, że warto.

- Jaki jest homoseksualista?

S.M. - Homoseksualiści nikomu nie zagrażają ani nie zarażają, chyba że pasją. Są homoseksualiści głupi i mądrzy. Sympatyczni i chamscy. Wylansowani i zwyczajni. Jak wszyscy mamy lepsze dni i gorsze dni, czytamy te same gazety, mamy różne poglądy, potrafimy się kłócić o politykę, jesteśmy lewicowi i prawicowi, głosujemy na wszystkie partie i wszystkich kandydatów. Różnimy się również w podejściu do miłości: jedni szukają przygód, inni myślą o małżeństwie. Nasz świat to wasz świat, a wasz świat jest naszym światem, jakkolwiek byśmy tego nie chcieli.

Czytaj również

Komentarze (22)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group