Roman Stachowicz był jednym z pierwszych muzyków Orkiestry Symfonicznej przyjętym do pracy przez Józefa Wiłkomirskiego. Jako waltornista kształtował jej brzmienie, nadając każdej nucie wspaniały, głęboki ton. Był solidnym filarem, na którym opierała się orkiestra w swoich początkach, a jego muzyczna pasja inspirowała kolejne pokolenia artystów.
Po zejściu ze sceny został pracownikiem technicznym. Nikt nie znał Filharmonii lepiej niż on. Znał każdy zakamarek, potrafił zaradzić każdej, nawet najbardziej niespodziewanej awarii. Jego zapobiegliwość i fach w ręku wielokrotnie ratowały Filharmonię w podbramkowych sytuacjach. Był nie tylko pracownikiem, ale i duchem tego miejsca. Jego warsztat z numerem 3 był niekwestionowanym królestwem Romana.
Pamiętamy go jako postawnego, skorego do żartów człowieka, który pomimo wrodzonego humoru wzbudzał respekt u nowych kolegów. Był dla nich punktem odniesienia, autorytetem w dziedzinie techniki wspierającej orkiestrę. Wszyscy ceniliśmy jego doświadczenie, życzliwość i pomocną dłoń.
Zaledwie rok temu żegnaliśmy go, gdy przechodził na zasłużoną emeryturę. Dziś żegnamy go po raz ostatni. Będzie nam brakowało jego uśmiechu i niezastąpionej obecności. Pamięć o jego wkładzie w rozwój Filharmonii Sudeckiej pozostanie z nami na zawsze.
Uroczystości pogrzebowe odbędą się 3 października o godzinie 14 na cmentarzu przy ulicy Brzozowej w Świdnicy. Spoczywaj w pokoju, Roman.