Obie ekipy na początku grały dość nerwowo, co przeniosło się na słabszą skuteczność i dość niski wynik. Dopiero po kolejnych trafieniach Ike’a Smitha i Lovella Cabbila gospodarze uciekali na sześć punktów. Później swoją akcję dołożył Barret Benson, a ekipa z Warszawy nie do końca była w stanie na to zareagować. Po 10 minutach było 19:10. Drugą kwartę Górnik Zamek Książ rozpoczął od serii 6:0 i po zagraniu Grzegorza Kulki miał 15 punktów przewagi. Landrius Horton starał się na to reagować, ale różnica ciągle była dość spora. Dopiero po kolejnych zagraniach Odiego Oguamy, Dontaya Caruthersa i Rivaldo Soaresa straty zostały zmniejszone do zaledwie punktu! Ten ostatni po rzutach wolnych dawał już prowadzenie. Sytuację zmieniali jednak ponownie Cabbil i Smith. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 37:31 po rzucie Smitha właśnie.
Po przerwie Landrius Horton i Grzegorz Kamiński starali się ponownie nawiązać rywalizację. Po kolejnych zagraniach Ike’a Smitha i Elijah Pembertona przewaga drużyny trenera Andrzeja Adamka wzrastała jednak aż do 11 punktów. Pojedyncze odpowiedzi Dontaya Caruthersa i Odiego Oguamy niewiele zmieniały. Po 30 minutach było 55:42. W czwartej kwarcie gospodarze starali się utrzymywać bezpieczne prowadzenie, w czym pomagali Polacy - chociażby Maciej Bojanowski i Dariusz Wyka. Caruthers wraz z Hortonem starali się jeszcze odrobić straty. Późniejsze trójki Tahlika Chaveza (pierwsze dla Dzików w całym meczu) zbliżyły gości na pięć punktów. Końcówka była szalona, bo Caruthers zmniejszał straty do zaledwie dwóch punktów. Ostatecznie Górnik Zamek Książ wygrał 71:69.
Źródło: Orlen Basket Liga
Górnik Zamek Książ Wałbrzych - Dziki Warszawa 71-69 (19-10, 18-21, 18-11, 16-27)
Górnik: Smith 23, Cabbil 11, Jogela 8, Benson 6 (5 zbiórek), Pemberton 5 (5 zbiórek), Bojanowski 5, Wyka 5, Marchewka 4, Kulka 4 (5 zbiórek), Anderson 0.