Wtedy to okazało się, że sprawą niezbędną dla zdrowia, a nawet życia Krzysztofa Imaszewskiego, cierpiącego na ciężką odmianę cukrzycy, jest sterylne pomieszczenie w mieszkaniu, gdzie mógłby się poddawać leczniczym zabiegom. Rodzina otrzymała większy lokal (dotychczasowy miał 35 m kwadratowych na 6 osób), ale do kapitalnego remontu. To była przeszkoda nie do przebycia, bo miesięczny dochód rodziny nie przekracza 900 zł.
Czesława Imaszewska zwróciła się z apelem o pomoc, między innymi także za pośrednictwem „Wałbrzyszka”. Okazało się, że są ludzie dobrej woli.
Firma Sirbud dała kafle i inne materiały, ROL Leszka Głoda – okna. Od firmy BEL-POL Zbigniewa Aniuka Imaszewscy dostali drzwi, a Mariusz Czerwiński z Komfortu ofiarował wykładzinę. Kamila i Krzysztof z jednego z branżowych sklepów, ofiarowali materiały do odnowienia ścian. Tadeusz Dyblik, właściciel elektrycznej firmy instalacyjnej, taką właśnie instalację położył w mieszkaniu Imaszewskich nieodpłatnie. Pomogli radni: Mirosław Lubiński i Renata Wierzbicka, a także dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, Iwona Siemińska oraz zakonnica, siostra Daniela.
- Jestem wszystkim ogromnie wdzięczna, bo razem ze mną ratują życie mojego męża - mówi Czesława Imaszewska.
Ostatnią poważną przeszkodą był brak instalacji grzewczej. Tutaj również Imaszewscy się nie zawiedli. Za pośrednictwem poseł Katarzyny Mrzygłockiej, kompletną, najnowszej generacji instalację ofiarował Marek Występ z firmy Komplex. Projekt budowlany centralnego ogrzewania zrobił Jan Barbielik, a wicestarosta Andrzej Marciniak obiecał jak najszybsze wydanie zezwolenia na prace budowlane.
Wiadomo, że gruntowny remont zrujnowanego mieszkania, to jeszcze wiele innych niezbędnych rzeczy. Potrzebne są między innymi płyty na podłogę i kafle.